Decyzja była szybka. Jeszcze do ferii jedziemy na kulig. Agnieszka jak przystało na przewodniczącą samorządu zorganizowała wszystko migiem i już siedzieliśmy w  busiku.


no i ma być zabawa bo inaczej ...


pierwsze nieśmiałe kroki


aparaty w dłoń

niektórzy już łapią się za śnieg i ...


zaczyna się walka na śnieżki
Za kilka chwil pojawia się dwa zaprzęgi z saniami i już jedziemy leśną drogą. Niektórzy, tak jak autor tych zdjęć, nie zauważyli kiedy ruszyły sanie i przez pewien czas robili za ślizgacz. Inni musieli pokonać sporo metrów za galopującym koniem by wreszcie wygodnie usiąść. Nie mogło się obejść bez piosenek. Zapadał już zmrok gdy niosło się po lesie " jadą jadą panny ... z kopyta kulig rwie".
w środku ciemnego lasu przerwa dla koni i na bitwę w śnieżki
Po powrocie czekało na nas rozpalone ognisko, gorąca kawa i herbata oraz kiełbaski.
Nie mogło zabraknąć zjeżdżania ze stoku na workach wypełnionych słomą i ...  Techniki zjazdu były dowolne.
Wracaliśmy zmęczenia ale szczęśliwi. To co widać na zdjęciach to nie zła jakość odbitek tylko para. Nie przymierzając, wyglądaliśmy jak konie po ciężkim biegu.

Suwałki 16.01.2004